do khajuraho dojezdzamy taksowka, lokalny autobus jest zaladowany ludzmi po sufit i jedzie tam z orchy 5 godzin, wiec jest to opcja dla hardkorowcow. Zrzucamy sie na taksowke z Zydem z chicago. Nasz kierowca cala droge umila sobie namietnym dlubaniem w nosie.
po drodze mijamy male, nedzne wioski.
po 3 godzinach jestesmy na miejscu. Kajuraho lezy w regionie suszy, podobno ostatni raz padalo tam 3 lata temu. Jest bardzo goraca. W koncu to poczatek pory goracej w indiach. Jezeli ktos ma moze, to polecam jednak grudzien-marzec.
od razu po wyjsciu z samochodu nie daja nam spokoju sprzedawcy, przewodnicy, rikszarze. Dobrze, ze jestesmy tu tylko jeden dzien.
W miasteczku sa 3 glowne skupiska swiatyn, ale podobno najciekawsze, bo najlepiej zachowane, jest zachodnie, platne 250 rupieci. Oczywiscie hindusi placa jakies 10% tej sumy, niewazne ze najliczniejsza grupa miliarderow na swiecie to wlasnie oni.
Juz z daleka swiatynie wygladaja imponujaco. Przypominaja troche zwezajace sie ku gorze swiatynie inkow. Kazda z nich jest poswiecona jednemu z hinduskich bogow. Z zewnatrz i wewnatrz zdobione sa plaskorzezbami przedstawiajacymi ludzi i bogow w roznych sytuacjach, nie tylko erotycznych. Oczywiscie te ostatnie sa najciekwsze:) niestety zostaly one najbardziej zniszczone przez muzumalnijsch mogolow, ktorzy panowali tu w polowie ostatniego tysiaclecia. Same swiatynie zostaly zbudowane ok. X w, trudno uwierzyc ze przetrwaly tyle czasu w tak dobrym stanie. Chodzac po swiatyniach wczuwamy sie troche w klimat tamtych czasow...
Reszte popoludnia spedzamy w knajpce i przeczekujemy upal gawedzac z kelnerem. W orchy jestesmy ok 8 wieczorem. Mocno opoznieni przez przejezdzajcy pociag- po zamknieciu szlabanu utworzyla sie calkiem spora kolejka motorow, samochodow i ciezarowek. Gdy pociag przejechal zaczelo sie! Kazdy chcial byc pierwszy po drugiej stronie torow, nie wazne czy jadac swoja strona drogi czy przeciwna. W skutek tego powstal niesamowity chaos i zadna ze stron nie byla w stanie przejechac napotykajac z przeciwka mur samochodow:) Myslelismy ze nikt nie ustapi i noc spedzimy w taksowce.
Jutro jeszcze troche poleniuchujemy, a wieczorem podroz w gory.