Rano jedziemy do Haridwaru, bo stad nastepnego dnia o swicie mamy pociag do Delhi i dalej na Goa. Majkel zwiedza miasto szukajac apteki a ja zostaje w pokoju i lecze grype. Sama w pokoju staczam walke z wielkim szczurem, ktory czai sie na niedzialajacym klimatyzatorze zamontowanym w oknie i usiluje wcisnac sie do srodka przez szpare. Zawsze mieszkamy w budzetowych hotelach ponizej 350 rupieci za dwojke, ale szczurow do tej pory nie widzielismy. Byly tylko gekony i latajace karaluchy:)
Haridwar to jedno z siedmiu swietych miast hinduizmu. Jest celem licznych pielgrzymek. Przez caly dzien na schodach prowadzacych do Gangesu sluzacych do rytualnych kapieli siedzi mnostwo ludzi. Glowna atrakcja ma miejsce wieczorem, gdy na brzegu w okolicy nowo zbudowanego mostu na swietej rzece gromadzi sie wielki tlum i przy spiewach nabozestwa puszcza na wodzie nagietkowe lodeczki z oliwna lampka. Szkoda tego nie zobaczyc, wiec udajemy sie wieczorem nad Ganges. Poczatkowo stajemy gdzies z brzegu i cieszymy sie na widok nielicznych ofiarnych lodek, na szczescie jakis dobry czlowiek mowi nam zeby podejsc troche w gore rzeki, co szybko czynimy. Tam zaczyna sie cala zabawa:) Lodeczek jest mnostwo i co rusz hindusi posylaja nowe przed siebie. Wyglada to naprawde imponujaco, a tlum uczestniczacy w uroczystosci jest ogromny. Nad Ganga gromadza sie najrozniejsi ludzie, od hinduskich i zachodnich turystow z aparatami poczawszy, przez swietych pielgrzymow w szafranowych szatach po zebrakow, ktorzy maja tu dobra okazje zarobic. Caly zachodni brzeg rzeki zamienia sie w ogromny bazar, na wschodnim jest spokojniej, to tu siedza na ziemi asceci i pielgrzymi. Za nimi na polanie stoja szalasy zrobione z czarnej folii, w ktorych niektorzy mieszkaja.
Nastepnego dnia o swicie idziemy na dworzec. Ulice sa jeszcze prawie puste. Co kawalek spia na ziemi ludzie cali nakryci kocami wygladajacy jakby umarli.. Ten sposob spania z nakryta twarza jest charakterystyczny dla indusow, pod golym niebem, na stacji czy w pociagu wszyscy tak spia. Juz przyzwyczailismy sie do widoku stacji kolejowych rano, gdzie trzeba starannie omijac spiacych co krok na ziemi ludzi, czasem cale wielkie rodziny, aczkolwiek na poczatku bylo to dosc szokujace. Dziwne jest ze wcale przez to nie smierdzi, chociaz doswiadczenie z polski podpowiada zeby na widok ludzi spiacych na dworcu wstrzymac oddech albo zatkac nos...