wstajemy o 5 rano i autobusem docieramy do ernakulam. Stamtad bierzemy prom na druga strone kanalu do nadmorskiego miasteczka Koci. Znajdujemy przeuroczy hotel Fort Inn, najlepszy w jakim spalismy w Indiach. Ma dzialajaca spluczke, odstraszacze komarow w gniazdku, papier toaletowy, tv i wiele innych gadzetow rzadko spotykanych w backpackerskich hotelach. Poniewaz jest offseason daja nam go za 300 rupieci!
Koci okazuje sie byc uroczym, spokojnym miasteczkiem. Idziemy obejrzec pare zabytkow przez dzielnice niskich starych domkow krytych czerwona dachowka, z ktorych wiele sluzy magazynowaniu przypraw. Po obu stronach ulicy sa sklepy z przyprawami z ktorych slicznie pachnie. Odwiedzamy palac holenderski z podobno najladniejszymi freskami w Indiach. Sa niezle zniszczine i jeszcze bardziej zboczone. Waszyscy sie na nich stukaja, ludzie i zwierzeta, a okolo siedmioreki hinduski bog kazda reka obmacuje inna laske. Coz, w koncu to tu wymylono kamasutre..Potem idziemy przez czesc zydowska, w ktorej nie mieszka juz ani jeden Zyd, za to pelno tu sklepow z antykami i pamiatkami. Nie wychodzimy z pustymi rekami..
wieczorem idziemy na spektakl katakali, czyli XVII wiecznej sztuki tanca/sztuki teatralnej keralskiego. Aktorzy najpierw przez poltorej godziny maluja sobie twarze naturalnymi barwnikami. Efekt jest niesamowity! Wymyslne stroje jeszcze wzmacniaja efekt koncowy. Samemu kathakali, czyli storytellingowi, towarzyszy muzyka i spiew na zywo. Taniec aktorow. ktorymi moga byc tylko faceci, zaczyna sie od ruchow oczami, potem dochodza ruchy brwi, czola, mimika, i na koncu ruchy rak. Kazde ustawienie rak i mina cos oznacza, dla niewtajemniczonych w ogole nie wiadomo, o co w sztuce chodzi. Na szczescie dostajemy angielski opis historyjki. Aktorzy i muzycy ucza sie sztuki kathakali przez 6 lat!
Po spektaklu zjadamy swieze langusty i dostajemy zamowione piwo w imbryku do herbaty, a zamiast kufli sa kubki do herbaty..
Nastepnego dnia z planem spaceru po Koci jemy sniadanie, kiedy podchodzi do nas agent filmowy i prosi zebysmy zagrali w filmie. Nie przepuszczamy szansy na kariere w Bollywood i jedziemy z nim do wypasionego hotelu w Ernakulam, gdzie kreca sceny w restauracji. Najpierw czekamy kilka godzin, czyli indyjska one minute, az zaczna krecic. Z nami czeka para wlochow, ktorzy tez beda grac, wiec czekanie milo uplywa na wymianie wrazen z Indii itp. W koncu zaczynaja krecic i poznajemy swoje role, mamy siedziec przy stoliku w restauracji i gadac. Rola ponizej naszych mozliwosci:) ale fajnie jest z bliska zobaczyc jak kreca indyjski film z tlusta aktorka i brzydkim hindusem w roli glownej. O 19 mamy pociag do Chennai, wiec opuszczamy plan filmowy i jedziemy do Koci obejrzec chinskie sieci rybackie, z ktorych miasto slynie. Kolo sieci znajduje sie targ rybny, gdzie tanio kupujemy swieze kraby i malze, ktore potem gotuja nam w knajpie. JEst pysznie:)