ladujemy na lotnisku w goldcoast. oz wita nas chlodno, w szortach i koszulce drzymy z zimna. Uczucie nieznane nam od 3 miesiecy. No tak, tu jest srodek zimy. Nici z surfowania bez pianki w cieplym oceanie jak na bali. Kontrola na lotnisku jest ostra. Na plycie lotniska stoja policyjne patrole i bacznie obserwuja pasazerow z kuala lumpur. Pokazujemy paszporty i oczywiscie od razu interesuje sie nami oficer imigracyjny. To zapewne dzieki naszym rodakom ktorzy byli tu wczesniej i pracoewali na czarno. Wypytuje sie nas o wszystko: dokladny plan podrozy, czym zajmujemy sie wpolsce, w jakich krajach bylismy wczesniej, ile mamy kasy na koncie. upewnia sie takze, czy wiemy ze nie mozemy tu pracowac. widac ze nam nie wierzy. Zenujace.
po za tym ostro czochraja bagaze. Tu akurat jest sprawiedliwosc, bo sprawdzaja prawie wszystkim. Boja sie tu wszystkiego co mogloby naruszyc rownowage biologiczna kraju. Ziemia na butach, szorty w ktorych kapano sie w obcym morzu, drewniane pamiatki, zywnosc. A jak ktos wraca z afryki albo ameryki poludniowej, to pewnie trafia na tydzien do izolatki. Wszystko moze niesc zagrozenie. W szoku.
wsiadamy do autobusu, ktory zawozi nas do centrum. Znajdujemy fajny hostel surf'n'sun, polozony tuz obok oceanu. Super mila obsluga, tylko mamy troche problem ze zrozumieniem ozetow(australijczykow). Widac od razu ze wszyscy przyjechali do tego hostelu tu w jednym celu: party hard :D. Wieczorem orgaznizowany jest poncz dla gosci(zrzuta 5 dolcow), a potem wspolne wyjscie do klubu. niemile wrazenia z lotniska szybko mijaja. Ludzie sa tu przemili i zawsze usmiechnieci. Samo gold coast to wysokosciowe hotele i apartamentowce zbudowane wzdluz super szerokiej, dlugiej i sterylnie czystej piaszczystej plazy. Niestety rozczarowani jestesmy brakiem fal. Swell jest prawie zerowy, wiec nie pozyczamy surfa. Dla informacji ceny wypozyczenia dosyc wysokie: 40$ za dzien, 200 za tydzien. Bardziej oplaca sie kupic, uzywane deski sa od 100$. Inne ceny w skrocie: transport jest drogi, autobus brisbane-sydney 100, danie obiadowe od 10, ceny wiekszosci towarow w sklepie spozywczym nieznacznie wieksze niz w polsce.
Nastepnego dnia robimy sobie wycieczke publicznym autobusem w strone twead heads na poludniu w celu znalezienia jakichs dzialajacych spotow. Niestety bez rezultatow. Surfujacych jak na lekarstwo i widac ze weszli do wody tylko po to, zeby zmoczyc pianke.