Przyjezdzamy do Nha Trang akurat o wschodzie slonca, wiec jest druga okazja w czasie naszej podrozy zobaczyc jak fajnie to wyglada, no i zrobic foty. Miasto jest najbardziej obleganym plazowym kurorem w Wietnamie, wiec o hotel tu nietrudno. Mamy stylowy pokoj z klima i kablowka za 10$;) Kocham Azje;) Na Trang ma ladna plaze odgrodzona palmami, z widokiem na pobliskie piec zielonych wysp. Niestety nie ma zupelnie klimatu. Wybudowali tu zbyt duzo wielkich hoteli-blokow. Najbardziej czerstwa jest jednak szpecaca krajobraz kolejka linowa na wyspe Tre. Nie wiadomo czy smiac sie czy plakac.
Zrobilismy przystanek w Nha Trangu zeby posnorkelowac. Okoliczne wyspy otacza jeden z lepszych korali w Wietnamie. Za 15 dolcow plyniemy lodzia z bardzo mila zaloga na wyspe Mun. To najlepsza z wysp do nurkowania i snorkelowania, bo koral jest tu chroniony rzedem boj, podcza gdy wokol pozostalych wysp jest niszczony przez rybakow. Pod woda jest ok, sporo kolorowych rybek, ale koral jest martwy. Moze glebiej byloby lepiej? W kazdym razie na phiphi, nie mowiac juz o bali bardziej nam sie podobalo. Urzekla nas jednak temperatura morza ok. 27 stopni! Tak cieplo jeszcze nie bylo.
Poniewaz Nha Trang jest kurortem, jest tu ogromny wybor restauracji.W przeciwienstwie do wietnamskich ubran, a szczegolnie do ich muzyki, jedzenie maja super. Znajdujemy restauracje z pyszna pho i jemy tam klazde sniadanie i lunch. Wieczorem jemy niezle owoce morza. Gdy wychodzimy ok 9 z lokalu, na ulicach juz pustawo. Wietnamczycy obejrzeli juz wieczorynke i poszli grzecznie spac.